czwartek, 27 czerwca 2013

Bo nie dopuszczał nawet myśli, że to mogło być serce.

Gdy wyszedł rano z domu, zamykała swoje drzwi na klucz. Patrzył na jej zgarbione plecy, wyrażające jakąś taką niepasującą do niej bezradność. Miał ochotę stanąć za nią i otoczyć ją ramionami. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie zrobił tego. Bo on nigdy nie robił takich rzeczy.
Katrina odwróciła się w jego stronę i uniosła nieznacznie kąciki warg.
Starała się dla niego. Poczuł jakieś ukłucie koło płuca. Bo nie dopuszczał nawet myśli, że to mogło być serce.
Ich dzisiejszy bieg był niezwykle milczący. I równy. Po raz pierwszy Katrina dostosowała się do jego tempa. Znowu to płuco.
Otworzyli drzwi do swoich mieszkań. I wtedy nie mógł już wytrzymać. Podszedł do niej, gorączkowo myśląc o jakimś sensownym pytaniu. O czymś, co pozwoliłoby mu być przy niej jeszcze chwilę.
A ona pokręciła głową.
- Wieczorem Freitag. Teraz się spieszę. Gdzie się widzimy?
- Na Marienplatz?
- Będę. - musnęła wargami jego policzek i zamknęła mu drzwi przed nosem.
Co miał zrobić? Poszedł do siebie i wrócił do spania.

~~~

Katrina patrzyła przez okno jak jej braciszek parkuje przed blokiem. Miała nadzieję, że Richie ma ciekawsze zajęcia niż gapienie się w przestrzeń. Oby.
Otworzyła drzwi zanim zdążył zapukać. Wszedł, rzucił torbę pod ścianę i mocno ją przytulił.
I cały gniew na niego, wszystkie pretensje o to, że tak długo się nie widzieli, wyparowały z niej. Bo był tu teraz. Bo zawsze jakoś ją znajdywał i składał ją w całość.
- Boże, Kat ty beczysz? Zwariowałaś? - nie mogła się nie roześmiać. Była twardzielką, fakt. Ale to, co brat dla niej zrobił, skruszyłoby nawet najtwardsze serce.
- Nie beczę, tylko czyszczę oczy.
- No pewnie.
- Dasz sobie radę sam wieczorem?
- Uciekasz gdziesz?
- Mam spotkanie.
- Czyżby? Umówiłaś się na bzykanko?
- Zaraz cię zbiję. Jak Pan Bóg przykazał - seks po ślubie, nie inaczej.
- Boga to ty siostro nie obrażaj, co?
- Czemu się tu nie przeprowadzisz? Dużo tu miejsca...
- Kat proszę. Wiesz, że nie mogę. Ale dzwonię. Przyjeżdżam.
Katrina zamilkła. Nie przyszedł jej do głowy żaden zastępczy temat.
- Mama... - próbował powiedzieć.
- Nawet nie zaczynaj. Nie mam rodziców.
- Oni już chyba zrozumieli...
- Za późno. I chociaż ten jeden raz o tym nie gadajmy.
- Wszystko ok Kat? - troska w jego głosie uświadomiła jej, że nie zachowuje się jak zwykle. Wszystko przez Freitaga.
- Muszę zacząć się szykować.
- Ok. - rozsiadł się na sofie i włączył telewizor.
Gdy stanęła przed nim po kilku godzinach, zaniemówił z wrażenia. Jednak nie trwało to długo.
- Jest chociaż tego wart? - spytał.
Ty mi to powiedz, przemknęło Katrinie przez głowę. Normalnie w takiej sytuacji prychała pogardliwie, ale teraz pozwoliła sobie na szczerą odpowiedź.
- Mam nadzieję. Zobaczymy.
W oczach brata ujrzała przerażenie. Wiedziała o czym pomyślał.
- Bez obaw braciszku. Mam na myśli tylko jego warunki fizyczne. - powiedziała, chcąc go uspokoić. Ale nie była tego taka pewna.

***

No i jest. Powiedzieć Wam coś? To jedyny blog, z którego w pełni jestem zadowolona. Naprawdę. Ta historia może Wam się wydawać bezsensowna, ale ja ją uwielbiam.
Dziękuję Lucy. ;**
I odpowiedziałam Ci tam na pytanie. ;)

2 komentarze:

  1. bezsensowna?! chyba żartujesz! ja ją uwielbiam o samego początku, jest taka inna, ale wyjątkowa, więc bez takich mi tu :D
    i w ogóle to czemu, czemu, czemu, nie dowiedziałyśmy się kim jest ten brat? mam dziwne wrażenie, że to jakiś skoczek i aż mnie skreca z niecierpliwości, żeby dowiedzieć się który! ja naprawdę niecierpliwa istotka jestem, jak możesz mnie tak torturować, co? :(
    Oj mam wrażenie, że Katrina juz weszła na drogę zwaną miłością. O Freitagu nie mowię, bo dla mnie, to on wpadł już dawno temu. Ale biedaczek nie dopuszcza tego do siebie. Płuco. Haha,zabawne, panie Freitag. Wyborne.
    Czekam niecierpliwie na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedziałabym ci coś na temat bezsensowności. No serio. Na serio. Bezsensowne to jest takie bez sensu gadanie! A na pewno nie to, co nam tutaj tworzysz! I ja sobie takich gadek tutaj nie życzę. (historia w końcu dla mnie, tak? :D)
    Teraz co do rozdziału. Ja również jestem wielce ciekawa kto jest tym tajemniczym bratem. Czy to może jakiś skoczek który zapewne dostanie dzikiego szału jak się dowie, że wybrankiem jej płuc jej inny skoczek, a konkretnie ten konkretny? Tylko mi nie mów. Ja nad tym jeszcze pomyślę, chociaż wątpię żebym zgadła.
    Katrina to swoją drogą świetna dziewczyna. Pasuje do niego. A on... pasuje do niej. Mimo bolących płuc. Niech może idzie z tym do lekarza? ;p To się biedak dowie, że płuca nie mogą boleć. Może wtedy zacznie dla odmiany - myśleć.
    Dziwna ta rozmowa między rodzeństwem. I to o rodzicach też.
    I mi się to opowiadanie bardzo i to bardzo podoba. Zadowolona jestem, że to właśnie moje piękne imię brzmi i wygląda tak ładnie w nagłówku. I dumna jestem z ciebie, że tak cudnie piszesz, że ja ciągle chcę więcej. (To taka motywacja jakby co. Mam nadzieję, że zadziała ;))
    Buziaki wielkie, dziękuję za dawkę emocji na dziś. Poproszę jeszcze, możliwie niedługo.
    Uwielbiam to, lubię to, kocham to - jak wolisz ;*

    OdpowiedzUsuń