poniedziałek, 24 marca 2014

Czy byli już gotowi?

Kolejnym przystankiem Letniej Głupawej Przygody była Wisła. A Wisła wcale nie oznaczała czegoś dobrego, o nie.
Wisła była w Polsce, a Polska jak wiadomo jest rajem pod względem kibiców. I to kibiców w dużej mierze płci żeńskiej, w dodatku w młodym wieku.
Ale przede wszystkim były to naprawdę ładne kobietki i wszyscy skoczkowie z utęsknieniem wyczekiwali konkursów w Polsce. Z Richardem jak do tej pory było podobnie, jednak teraz, po ostatniej rozmowie z Katriną, wiedział, że ten weekend będzie prawdziwą męką.
Nawet nie zmrużył oka podczas podróży, gorączkowo zastanawiając się jak wykręcić się od wszystkich imprez i innych atrakcji, które tylko by go kusiły. Jeżeli wmawiałby im, że coś go boli, Wank z pewnością pognałby z tym do Wernera, albo uznaliby jeszcze, że coś mu naprawdę dolega skoro jest gotowy zostać w hotelowym pokoju zamiast zaszaleć.
Oderwał wzrok od okna i popatrzył na Wellingera, który był dzisiaj jakiś wyjątkowo cichy.
- Wszystko ok? - spytał go Richard.
- Chyba ja powinienem spytać. - młody poruszył znacząco brwiami i roześmiał się, ściągając na nich spojrzenie Wanka.
Richard wzniósł oczy do nieba i pokręcił głową, choć zdawał sobie sprawę z tego, że Wellinger, który znał go najkrócej, rozgryzł go bez trudu i raczej mu nie odpuści.
Andi miał jednak w sobie odrobinę litości i nie ciągnął tematu teraz, więc Richie wrócił do wpatrywania się w okno.
Prawie podskoczył, gdy jego telefon zawibrował, sygnalizując nową wiadomość. Katrina ostatnio coraz częściej szukała z nim kontaktu, co sprawiało mu dziką satysfakcję. Odczytywał właśnie smsa, będącego zapewnieniem, że świetnie się bez niego bawi i w ogóle jej go nie brakuje, gdy Welli trącił go w ramię.
- To ona?
- Cicho bądź, młody. - Freitag roześmiał się, puszczając do niego oko. - Potem ci powiem.
W końcu Welli wydawał się być w ich gronie najnormalniejszy, może dlatego, że był jeszcze młody i krótko przebywał w ich towarzystwie, a Richie potrzebował rozmowy o Katrinie z kimś, kto nie jest Wankiem.
Poza tym Wank był śmiertelnie obrażony o to, że Richard nie pojawił się na potajemnej imprezie, którą dla niego zorganizował w Hinterzarten. I nie dało mu się wytłumaczyć, że była tak potajemna, że Richie w ogóle się o niej nie dowiedział, dlatego nawet nie dodawał, że i tak by się nie wybrał.

Wisła przywitała ich słoneczną pogodą i tłumem na parkingu przed hotelem. Wellinger, który z reguły był dość cierpliwy w kwestii kibiców, teraz cicho westchnął pod nosem, bo liczył, że szybko uda mu się wyciągnąć z Freitaga co jest na rzeczy.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, a wspólny pokój całkowicie uniemożliwiał ucieczkę.
Widząc spojrzenia, jakie Wellinger mu posyłał, Richard tylko się uśmiechał, aż w końcu rozłożył się wygodnie na łóżku i uznał, że pora się wygadać.
- Bo ja się chyba zakochałem, wiesz? - od razu przeszedł do sedna.
Wellinger przysiadł na skraju łóżka, wyczekując dalszego ciągu.
- Ona jest taka inna. Taka... a bo ja wiem, musiałbyś ją poznać, żeby zrozumieć. Nie ma chyba drugiej takiej.
- Wank to samo mówi o Claudii...
- No w sumie masz rację. Może to jest tak, że jak się zakochasz, to ta dziewczyna jest dla ciebie wyjątkowa? W każdym razie, to chyba na poważnie. Znaczy, nie jestem pewien jak ona, ale naprawdę mi zależy, wiesz?
Przerwał mu telefon, zdziwił się, że Katrina dzwoni, ale z drugiej strony się ucieszył.
- Możesz na chwilę wyjść przed hotel? - usłyszał, gdy tylko odebrał.
- No jasne, czyżby poważna rozmowa? - zaśmiał się, wychodząc z pokoju.
- Oj, po prostu wyjdź. - rzuciła, po czym się rozłączyła.
Freitag już miał do niej oddzwaniać, ale wyszedł właśnie przed hotel i zobaczył Katrinę, która opierała się o jego ukochany samochód.
Wpatrywał się w nią, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
- No chodź tu, mistrzuniu. - uśmiechnęła się do niego.
Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać, widząc, że wsiada do auta, obszedł je i zajął miejsce pasażera.
- Przyjechałaś tu moim samochodem. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Bo tęskniłam. - powiedziała cicho, nie patrząc na niego.
Bała się. Cholernie się bała tego, co zrobiła. Przejechała tysiąc kilometrów tylko po to, by spędzić z nim kilka chwil. I mogła się tłumaczyć tym, że uwielbia prowadzić, ale nawet siebie nie potrafiła już w ten sposób oszukiwać.
Ujął ją za podbródek i przekręcił jej głowę tak, by móc spojrzeć jej w oczy.
Patrzył w nie długo i intensywnie, jakby chcąc mieć pewność, że się nie przesłyszał.
A potem delikatnie przejechał kciukiem po jej wargach, jakby pytając o pozwolenie.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robił, nawet w jej przypadku, ale ta chwila miała być inna.
Bo Katrina na to zasługiwała.
Widząc jego wahanie, przejęła inicjatywę i sprawiła, że ich wargi się złączyły. W tym pocałunku nie było nic z tych wcześniejszych. Teraz wszystko było już inaczej. Zdawali sobie sprawę, że zbaczają z wytyczonego szlaku, że wkraczają na niewydeptaną jeszcze ścieżkę, którą mieli od dzisiaj wspólnie kroczyć.
Razem.
On i ona. Ona i on.
We dwoje mieli teraz odkryć świat, który do tej pory wyśmiewali.
Tylko czy byli już na to gotowi?


***

No miał być w piątek, ale...
Dla Ciebie, Stelluś, mam nadzieję, że choć trochę Cię podniesie na duchu skarbie. <333

P.s. zaległości, zaległości, zaległości, wiem i przepraszam. Próbuję dojść ze sobą do ładu, a to nie jest proste.
Dziękuję Sylwuś, jesteś najnajlepsiejsiejsza, pamiętaj. <33

7 komentarzy:

  1. Twoje opowiadanie czytam już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz stwierdziłam, że wypadałoby dać oznaki życia ;)
    No i Katrina w Wiśle. Czyżby planowała powiedzieć o swoim specyficznym związku z Freitagiem swojemu bratu? Chociaż w sumie nie wiem czy wyszłoby im to na dobre...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nosz kurczę, tyle bym chciała powiedzieć o tym rozdziale, ale jak zawsze nie mam weny, tylko pustkę w głowie i w ogóle wiem, że spartolę sprawę.
    No dobra, już się skupiam. Żeby się nie pomieszać, jak zawsze, choć i tak wiem, że się pomieszam zacznę od mniej ważnych postaci.
    Welliś. Czy tylko ja się uśmiecham jak głupia jak o nim czytam? Takie pieszczoszkowate słoneczko, aż prawie mu wybaczyłam to co ostatnio odwalał na skoczni.
    No bo Pieszczoszek doradca sercowy? Śmiać mi się chce na samą myśl, ale jak widać posiedzi, wysłucha i nie załamie swoją wypowiedzią, zrozumie … Tylko tak sobie myślę, że by mu się jakaś dziewczyna przydała, ale może lepiej nie. Dla tej dziewczyny lepiej w sensie.
    Bo taki Wanki to już w ogóle przechodzi tu samego siebie. Impreza tak tajna, że ten, dla którego ją zorganizowano nic o niej nie wiedział … Matko święta.
    No dobra, bo wiesz, że ja tak mogę do usranej śmierci, a chyba czas przejść do tych ważniejszych postaci.
    Katrina i Rysiu. Rysiu i Katrina.
    Tak sobie czytam o nich i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jest ta doskonała miłość. Taka z początku niepewna, deptana, gaszona i wstrzymywana, potem powolutku się rodząca, ale dalej odpychana, aż wreszcie oboje zdecydowali się dać jej szansę. No bo Rysiu jest w stanie zrezygnować z imprezy, co więcej specjalnie kombinuje jak by tu uniknąć dzikich libacji i bliższych kontaktów z najpiękniejszymi kobietami świata, a jeszcze przyznaje się temu Pieszczochowi kochanemu, że się zakochał … Zresztą, Rysiu, mniejsza o Rysia, on już od jakiegoś czasu się z tym nie krył, najbardziej mnie wzruszyła Katrina, która przyjechała do niego, przyjechała, zaryzykowała i pokazała w ten sposób, że go kocha.
    I tu nie potrzeba wielkich słów, deklaracji i nie wiadomo czego. Te wszystkie proste gesty wystarczają.
    A jak się doda tło w postaci Twoich cudownych opisów, które mnie wzruszają do łez i trafiają prosto w serce no to otrzymujemy najpiękniejszy rozdział w tym opowiadaniu.
    Zresztą wiesz, co ja o tym myślę, co myślałam ponad tydzień temu.
    Tak Szybko to jeszcze żadnego rozdziału nie napisałaś, prawda?
    Możesz teraz bić swój rekord, geniuszu.
    Cholera, chyba znowu się nie zmieszczę w jednym komentarzu, głupia.
    Kocham Cię, dziecinko, pamiętaj o tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co? Ten rozdział to jest mistrzostwo. I jeszcze raz kiedyś mi będziesz marudzić, że źle piszesz albo coś, to ci walnę.
    I kurde. To co piszesz jest takie piękne, a ja nawet nie potrafię ułożyć sensownego komentarza.
    Przepraszam. Idę się zaszyć w otchłaniach mojej beznadziei.
    I podobno ktoś tu nie potrafi pisać o uczuciach, tak? To chyba tą osobą jestem ja, a nie ty..
    Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już niedługo..

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest cudownie, przecież wiesz ;)
    Myślę, że są na to gotowi, jeżeli mogę mieć zdanie na ten temat. Kochają się, ich uczucie jest silne i głębokie. Katrina się przyznała ;) Zaskoczyła mnie swoim zachowaniem, nie podejrzewałabym jej o taki krok. Po prostu wsiadła w samochód i pojechała...
    Wellinger jako doradca? No cóż. Bywało gorzej. Ja w tej roli nie widzę np. Geigera... nie wiem czemu. Taki za słodki jakiś. A Welli na pewno już niejedno z kobitkami przeszedł więc poradzić może ;)
    Skoro Katrina jest już w Wiśle, to może wypadałoby pokazać się bratu i oznajmić mu radosną nowinę? ;p
    Jego reakcji na tego newsa jestem niezmiernie ciekawa...
    Jesteś niesamowita wiesz?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiłam już, że Cię kocham?
    No, może jeszcze akurat nie, a przynajmniej dzisiaj nie, więc wiedz<3
    I Rysia też tu kocham.
    Mówiłaś, że nie planujesz w tym rozdziale, żadnych deklaracji, które ja już typowałam. Ale w jego przypadku, to już była deklaracja, bardzo poważna.
    Zresztą Katriny też, chyba.
    Bo czy ludzie tego chcą czy nie, zachodzi taki piękny moment, w którym wszystko się przestaje liczyć. No i on wreszcie ma głęboko gdzieś, co jego kumple pomyślą, a ona nie wstydzi się, że Wanki ich zobaczy.
    (Kurde, czemu ja myślę, że Wank się ucieszy, to nie wiem. Ale tak coś typuję, że będzie "za").
    Bo czym jest cały świat, w porównaniu z siłą, tej dość dziwacznej chemii, która wykluwa się pomiędzy dwójką ludzi.
    I prędzej już latać zaczniemy i nie będzie żadnych sekretów na świecie, niż się dowiemy jak to działa.
    Więc człowiek czuje się bardzo pokrzepiony, że ktoś to potrafi tak jak ty opisać. Z tą wrażliwością, z tym bałaganem, który tkwi w ich głowach i w ogóle.
    No.
    Idealnie...
    A na deser Welliś jako poradnik sercowy. Po prostu w takiej roli stworzonko jeszcze nie występowało:p
    Takie kruche i nieśmiałe, że nawet Haybocka się boi. A nagle tak ogromne doświadczenie życiowe, żeby aż takiego specjalistę jak Richi pouczać.

    I kocham Cię strasznie, co już mówiłam.
    I obiecuję już tak nie wykorzystywać^^
    Mój Geniusz<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiem, że Wank to człowiek specyficzny, ale żeby zorganizować imprezę tajną do tego stopnia, że główny zainteresowany się o niej nie dowiedział? Idiota do potęgi, ale za to go kochamy! <3
    Bardzo Cię przepraszam, ale nie czuję się na siłach żeby męczyć tu dłuższy komentarz, skutek mógłby być marny, a ja nie chcę się ośmieszać :p ani tym bardziej szkodzić temu pięknemu rozdziałowi! <3 Przeczytałam za to wszystkie powyżej i bezczelnie się pod nimi podpiszę^^ Obiecuję, że następnym razem, choćbym miała przy tym umrzeć - postaram się bardziej!
    Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No masz nową czytelniczkę;-)
    heh Wank. Udany człowiek, zorganizować taką imprezkę no no jedyny...
    No o Wanku się rozpisywać już nie będę. Katrina tak pięknie pokazała jak kocha Richarda. No i jak się cieszę że Weli się tu pojawił to ty sobie nawet nie wyobrażasz. No to na tyle mojego ogromnie długiego komentarza.
    pozdrawiam^^ ;-)

    OdpowiedzUsuń