piątek, 7 marca 2014

Czy oni się zmienili?

Spędzali ze sobą wolne chwile, dostosowując się do trybu życia tej drugiej osoby. W zasadzie to Richard podporządkowywał się temu, co robiła Katrina i to była jedyna słuszna droga prowadząca do celu. Sam już nie wiedział, co jest tym celem, ale to nie miało znaczenia. Chciał być przy niej, tak po prostu, zwyczajnie. Oczywiście, nadal marzył o seksie z nią, jednak stopniowo dokładał kolejne marzenia związane z tą dziewczyną. Marzenia, które trochę go przerażały.
Pewne było to, że się zmienił. Przez nią, dla niej, zmienił się.
Wkraczał w inną rzeczywistość, choć może zwyczajnie zaczynał dojrzewać.
Bez żalu rezygnował z dzikiej imprezy w otoczeniu chętnych, rozchichotanych blondynek na rzecz najzwyklejszego, spokojnego wieczoru w mieszkaniu Katriny, która nawet nie zaszczycała go spojrzeniem, choć czuła, że on nie odrywa od niej wzroku, bo uśmiechała się delikatnie mimo całkowitego skupienia.
Uwielbiał ją bez reszty zatraconą w życiowej pasji. Uwielbiał jej pewną rękę, kreślącą idealnie proste kreski. Uwielbiał jej zmarszczone czoło, gdy nie była pewna czy proporcje są odpowiednie. Uwielbiał jak dmuchała sobie w przysłaniającą lewe oko rudą grzywkę, która przeszkadzała jej w wyłapywaniu światła. Uwielbiał ołówki powtykane w ciasny koczek, w który upinała sobie włosy. Uwielbiał wielką dumę, z którą prezentowała mu najnowsze dzieło. Uwielbiał jak zaczynała mu radośnie wyjaśniać kierunek i grubość niemal każdej kreski, choć nic z tych przemów do niego nie docierało. Uwielbiał, gdy wybuchała śmiechem, kiedy przyłapywała go na tym, że wcale jej nie słucha.
Po prostu uwielbiał ją, Katrinę.
Może dlatego, że tak bardzo byli do siebie podobni. Bo Katrina nie wymagała od niego żadnych wyznań czy deklaracji, ani nie składała ich sama, a mimo to ciągle była niedostępna.
A jemu było z tym dobrze. Z nią było mu dobrze.
A sezon letni zbliżał się wielkimi krokami. Ciągnęło go do skakania, a jednocześnie wiedział, że trudno będzie mu spędzać wieczory z bandą wariatów, zwłaszcza, że ostatnio całkowicie ich olewał. Nawet z Wankiem nie chciało mu się gadać.
I nie zamierzał im mówić o Katrinie. Byliby gotowi pomyśleć, że całkiem ześwirował, co może i nie mijałoby się z prawdą, ale taka wiedza nie jest im do niczego potrzebna.
W połowie czerwca zaczął dostrzegać u Katriny dziwną nerwowość, co było zjawiskiem naprawdę niezwykłym. Rzucała ołówkami, szklanki wylatywały jej z rąk, a jego traktowała jak powietrze. Nie spodziewał się, że dziewczyna będzie się tak stresować przed uzyskaniem tytułu inżyniera, bo przecież w jej przypadku była to czysta formalność.
Starał się jak mógł, aby jej nie wkurzyć, ale czasami mu się nie udawało. Choć taka wyprowadzona z równowagi Katrina była niesamowicie pociągająca. I nie mógł się powstrzymać przed przyciągnięciem jej do siebie. Otaczał ją ramionami, tłumiąc w ten sposób jej pełne jadu słowa i uśmiechał się, bo w żaden sposób nie mogła tego zobaczyć.
W końcu jednak odebrała wymarzony dyplom, ale ciągle była niespokojna. Ona też nie potrafiła sobie wyobrazić jak to będzie, kiedy on wyjedzie.
Nie wiedziała czy ten ich dziwny układ ma jakiekolwiek szanse na przetrwanie.
A w dodatku bała się, że Freitag powie jej bratu coś, co uzmysłowi mu, że to z nią spędza czas. Nie chciała, żeby Andi się dowiedział, a już na pewno nie w taki sposób.
I wiedziała dlaczego tego nie chce.
Zaczęła traktować Richarda poważnie, choć nawet przed sobą było jej trudno to przyznać. A jednocześnie się bała, bo pamiętała jak skończył się jej ostatni związek.
Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma, prawda?
Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego. Ujmował ją ciągłymi staraniami, tym jak się z nią cackał, jak ulegał jej we wszystkim. Pozwalał jej dominować, choć tak naprawdę tylko czekał aż ona mu się podda. Nie wiedziała jak długo jeszcze będzie w stanie go dręczyć, coraz bardziej miękła.
Rozbrajał ją swoim uśmiechem i każdym najdrobniejszym gestem. Gdy ją przytulał, czuła się jak mała, krucha kobietka, którą nigdy nie była.
A teraz po prostu patrzyła jak z wielkim zainteresowaniem śledzi jakąś głupawą komedię, siedząc na kanapie w jej salonie. Stał się stałym elementem wystroju wnętrza jej mieszkania i bynajmniej nie zamierzała oddać go na aukcję staroci.
Usiadła obok i położyła stopy na jego kolanach, jednocześnie przerzucając kanał. Spojrzał na nią z rozpaczą w oczach, więc wróciła do poprzedniej stacji i zaczęła bezmyślnie wpatrywać się w telewizor.
Gdy tylko pojawiły się napisy końcowe, przysunęła się do Richarda i zrobiła nadąsaną minę.
A on po prostu ją pocałował.
Całował ją tak, jakby za minutę miał nastąpić koniec świata. I rzeczywiście, po minucie odskoczyli od siebie jak oparzeni na przeciągły sygnał docierający z kuchni.
- Lasagne zrobiłam. - uśmiechnęła się Katrina, powoli dochodząc do siebie.
Jednak, gdy poszła wyciągnąć danie z piekarnika, przeklinała w myślach ten cholerny obiad, który im przerwał.



***

Dla Was za to, że ciągle tu jesteście.
A następny równiutko za tydzień, obiecuję.

6 komentarzy:

  1. Skarbie, Ty wiesz, że ja cię kocham. Tak bardzo, bardzo, bardzo. I już się nie mogę doczekać 14-ego. Tak. Ja się nie mogę doczekać tej znienawidzonej daty, wiesz? I to wszystko dzięki tobie łobuzie, bo narobiłaś mi ogromnego smaka.Czytam ten rozdział po raz drugi i przy tym drugim razie wydaje mi się jeszcze bardziej cudowny, o ile to jest w ogóle możliwe. Nadal nie mogę z chętnych, rozchichotanych blondynek. Ja wiem, odbija mi. Wiem.
    Jeju gdyby nie ten obiad.. Yh.. No ale ja wierzę, że mój kochany Skarbek na moje 18 urodziny zaserwuje w rozdziale sceny +18 w końcu będę mogła na legalu poczytać. Także wiesz. <3
    Kocham, kocham, kocham <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Andziu, łobuzie :D
    Przecież rozdział jest genialny i nie wiem, dlaczego miałaś wczoraj jakiekolwiek zastrzeżenia.

    No bo w końcu jakaś dziewczyna usidliła tego dzikiego Ryszarda. A za to należą jej się wielkie brawa.
    Chociaż sama jest dzikuską i nietypową kobietą. Tak, tak, ja dzisiaj używam niezwykle pasujących epitetów.

    Tylko mnie zastanawia, jak Wankuś zareaguje na tego nowego chłoptasia swojej siostrzyczki.
    Ale, o dziwo, nadal wierzę w jego skrytą dobroć.

    Jesteś genialna, głupku i nawet nie próbuj zaprzeczać.
    Kocham Cię bardzo mocno <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój skarbuś wie, jak ja cholernie kocham ten rozdział. Własnie znowu go sobie przeczytałam i znowu uderzyła mnie jego perfekcyjność, o której chyba mi się zapomniało od ostatniego czytania, czyli pewnie gdzieś od wczoraj, a może tak po prostu jest z Twoim pisaniem, że im częściej człowiek to czyta, tym bardziej dostrzega jakie to jest piękne.
    No ok, tym długaśnym zdaniem wstępu, przejdę może już do eposu, na który miałam ochotę już gdy mi to wysłałaś parę dni temu, ale musiałam troszkę poczekać z nim.
    Urzekł mnie już początek, to zdanie o tym, że Richie i Katrina dostosowują się nawzajem do swojego trybu życia, bo to oznaczało, że po prostu zaczynali tworzyć jedno życie, z jednym trybem, razem, wspólnie. I potem tak pięknie pokazałaś jak Rysiu uwielbia każdy szczegół jej życia, jej przyzwyczajeń, jej.
    No i ona, która niby trzyma go na dystans, ale przecież też go potrzebuje, coraz bardziej i bardziej, coraz bardziej i bardziej lubi, gdy on jest obok, przyzwyczaja się do niego. Tak, to jest chyba najlepsze słowo. Nie sądze, żeby z jej strony to była miłośc, raczej właśnie przyzwyczajenie i sympatia, ale przecież wszystko w swoim czasie, jeszcze ją to dopadnie.
    No bo Rysio już ewidentnie ją kocha, choć pewnie sam jeszcze nie jest tego świadom. Te pierwsze kochanie ... Tym bardziej cieszę się, że nie rozmawia o Katrinie ze swoimi kumplami. Bez obrazy dla Bundesteamu, ale to zgraja idiotów, i tylko pogorszyliby sytuację ;p
    No i ten Wanki ... oj, coś czuję, że nie będzie miło jak się dowie, że Rysio tak z jego siostrzyczką ...
    Ale wierzę w to, że wykaże wyrozumiałośc, mimo wszystko.
    No i po prostu czekam na więcej. Mówisz, że za tydzień, ale muszę coś z Ciebie wcześniej wyciągnąć. Oj tak.
    Kocham Cię, mała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cię, za to, że wróciłaś. Nie wierzyłam, że to zrobisz, a jednak ♥
    Tęskniłam, bardzo.
    Pisz szybko, proszę :c
    Bo Ryśka i Katriny nigdy za dużo ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś najcudowniejsza, wiesz?
    Z Rysiuniem do pary.
    Bo ja wiem, że on jest nieznośny człowiek i Ci na długie okresy czasu zwiewa, ale jak już przyjdzie to jest z niego skarb taki jakich mało.
    Prawdziwy balsam na serce, najlepiej rzec.
    I taka nadzieja, że istnieją faceci potrafiący myśleć.
    Bo on zauważył... Że jest coś prawdziwego, głębokiego, ważniejszego niż te przysłowiowe blondyny z klubów.
    Czyli jest mądry...
    A ty to opisujesz w taki sposób, że czasem przechodzą mnie dreszcze, wiesz^^ O tym sie nie czyta. To sie czuje.
    On sie zakochał. Karina nie wiem, jest bardziej zamknięta, nie wiem gdzie u niej kończy się gra, a zaczyna uczucie.
    Bo kobieta to zagadka, nawet dla osoby, która o niej czyta i sama nią jest...
    A facet, cóż? No, facet.
    Przepadł. I ja kocham wariatów co do sztuki, ale jeżeli oni zaszkodzą tej miłości i Rysiu nam przez nich narozrabia za bardzo... No to panowie będę mieć na nich focha. Jednodniowego, ale jednak.

    I wiesz, że ja żyję w stresie...
    No, bo ja czuję, co może się zdarzyć.
    Ale Cię kocham genialny Skarbie bardzo, bardzo, bardzo.
    I czekam na przyszły piątek z utęsknieniem<3

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc cuda na tym świecie jednak się zdarzają. Rysiu się zmienia, zaczyna nawet zauważać, że to coś co czuje, to są uczucia. I pięknie! Tak trzymać. Rozdrabnia mnie na kawałki to jego uwielbienie jej całej.
    I Katrina chyba również zmieniła front. To też jest niesamowite. Ale ona chyba nadal się tych uczuć boi.
    Jak na to wszystko zareaguje Andi - nie wiem. Siedzi we mnie cicha nadzieja, że jednak zrozumie i zaakceptuje...? Tak.
    Chociaż znając umiłowania wszystkich autorek do komplikacji - zbytnio w to nie wierzę.
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń