poniedziałek, 13 maja 2013

Jakie wino pasuje do sałatki owocowej?

Lucy przed Tobą nic się nie ukryje, co? Ja się robię już tak przewidywalna, czy to Ty tak dobrze mnie znasz? Po co ja piszę, jak Ty już wszystko wiesz?
Co do Thomasa to masz rację. W stu procentach. Za bardzo chciałam, kombinowałam, zmieniałam, rozważałam... Tylko tam. Przy innych po prostu siadam i piszę. I to mi chyba lepiej wychodzi, nie?
A tak swoją drogą to tutaj też jest przemyślane. Bo przyszło mi do głowy od zakończenia.
I tak Juliett, będzie Wank.

***

Ten schemat powtarzał się każdego dnia. Budził go warkot jej motoru, jednocześnie wychodzili z domu, biegali i nic. A zgrupowanie było coraz bliżej.
W dodatku ten jej uśmieszek, gdy otwierał przed nią drzwi. Jakby prowadziła z nim jakąś grę i była pewna wygranej. Ale to go tylko bardziej motywowało. Bo z Richardem Freitagiem się nie pogrywa. A nawet jeśli, to tylko według jego zasad.
Co dwie głowy to nie jedna, tak? Richard sięgnął po swojego nowiutkiego smartfona i wybrał numer Wanka.
- Tęsknisz? - usłyszał po pięciu sygnałach.
- Mam problem Wank.
- Ooo... To coś nowego.
- Weź mnie posłuchaj, ok? Mam problem z laską.
- Nie chce ci wyjść z łóżka?
- Jeszcze do niego nie weszła.
- To gdzie wy to kurna robicie? Na pralce?
- Zmień dilera. - przerwał rozmowę, która go tylko bardziej nabuzowała.
Wank momentalnie oddzwonił.
- Dobra stary. Słucham. Powaga.
- Jest dziewczyna. Widuję ją od tygodnia i nawet nie wiem jak ma na imię.
- Od kiedy cię obchodzą takie rzeczy? Znaczy...
- Nie no, masz rację. Jej imię nie ma znaczenia. Po prostu nie wiem jak ją podejść.
- No jak to jak Romeo? Ty się mnie o to pytasz? Pamiętasz tamtą blondynę...
- To nie jest blondynka.
- A, to trzeba było tak od razu. Nie łatwiej byłoby znaleźć blondynkę?
- Wank...
- Rozumiem, twoja ambicja została urażona, bo ona cię olewa. Skąd ty ją w ogóle znasz?
- Sąsiadka.
- Uuu... Dobra, nie ekscytuj się tam. Musisz wiedzieć, że nie wszystkie lecą na skoczków. A są tez takie, które wolą dziewczyny. No i jest jeszcze taki gatunek, który nazywa się homos nie dupcus, czyli żelażne dziewice. Ewentualnie takie, które nie idą z facetem do łóżka na pierwszej randce.
- Wank co ty pieprzysz?
- Aaa, jeszcze są takie, o które trzeba się postarać. Pamiętasz tą, co Sev z tydzień za nią latał?
- Pamiętam. Utrzymywał, że to miłość jego życia. Dzięki za pomoc stary, powinieneś wiedzy o seksie w szkołach uczyć.
- Daj sobie z nią spokój. Chyba że się zakochałeś?
- Richard Freitag się nie zakochuje.
- A Chuck Norris umie nadmuchać balon nosem. - śmieje się Wank i rozłącza.
Richard zaczął się zastanawiać czy on się taki urodził, czy potem się gdzieś zaraził.

~~~

Katrina zauważyła go z daleka. Wracała z zakupów, a on szedł w jej stronę. Grzech nie wykorzystać takiej okazji. Rozerwała lekko jedną z reklamówek i na efekty nie trzeba było długo czekać. Piękna, dojrzewająca w hiszpańskim słońcu, a znając życie po prostu nafaszerowana chemią, pomarańcza potoczyła się wprost pod stopy Richarda. Podniósł ją, popatrzył na Katrinę i uśmiechnął się nerwowo.
- Dziękuję Richie, możesz mi już ją oddać? - spytała niewinnie.
- Skąd...
- Skąd znam twoje imię? Chyba powinieneś się domyślić. - uśmiechnęła się.
Richard miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Nie mógł tego spieprzyć.
- Wiesz w innej sytuacji bym ci ją podarowała, ale mam ochotę na sałatkę owocową...
- A, tak, przepraszam. - wręczył jej owoc. Myśl, idioto. - I sama będziesz jadła tę sałatkę?
- Niekoniecznie. - zaśmiała się na widok jego miny. - Wpadnij o ósmej, podzielę się z tobą.
- Super, jasne, będę na pewno.
Patrzył jak odchodzi. Cholera jasna. Umówił się z nią. Chociaż chyba ona z nim. Nieważne. Cel osiągnięty.
W drodze do sklepu zastanawiał się jakie wino pasuje do sałatki owocowej.

5 komentarzy:

  1. jezu, ale ten rozdział był dobry! Naprawdę, teraz to już w ogóle jestem wciągnięta w to opowiadanie i nie mogę się doczekać kontynuacji! To jest takie eskcytujące, jak oni nawzajem próbują siebie podejść i uwieść :D I jeszcze Wank, znawca tematu, ja nie mogę ^^ homos nie dupcus mnie rozwaliło :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Part jest krotki, ale I tak jest mega wyjebisty w kosmos :D Zapraszam do mnie http://itsyourend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Białe.
    Wiem, jestem niesamowita ;p;p Tak mi się od razu skojarzyło. U Thomasa był całkiem inny styl.
    Tutaj jest podobny do Welliego part 1, ale nieco bardziej rozwinięty opisowo. I dobrze. Trzymam kciuki, żeby dalej szło ci tak świetnie.

    Do rozdziału: mega. Wank jak zawsze wymiata. Richard z tym swoim dzikim podejściem do kobietek również. Ma chłopaczyna nie dość, że tupet, to jeszcze i fantazję.
    Ona chyba nie lepsza.
    Jak to można w jednym zdaniu? Trafił swój na swego. Można się jedynie domyślać, co im z tego przyjdzie. Oby coś dobrego ;))
    Buziaki, kochana ;**
    Trzymaj się.
    p.s. Czekasz do poniedziałku?? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam to jest mało powiedziane. Nie da się jakoś wcześniej? ;**
      A co im z tego przyjdzie to sama sobie przeczytasz. Będzie... a nic Ci nie powiem, mam tylko nadzieję, że się nie domyślisz wszystkiego.
      Buziak ;**

      Usuń
  4. Nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz tutaj trafiłam.
    Miałam nic tu nie pisać, bo trochę głupio tak pół roku później, ale musiałam.

    Padłam jak czytałam rozmowę telefoniczną z Wankiem! Pamiętasz tę co Sev za nią z tydzień latał? Umarłam. Oni serio chyba nie spotkali kobiety o którą się musieli porządnie postarać. A później Richard i ta sałatka. "Sama będziesz ją jadła?" Haha. Mistrzostwo świata za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń