piątek, 31 maja 2013

Chyba warto.

Następnego dnia Richarda obudziło pukanie do drzwi. Spojrzał na zegarek. Szlag! Zaspał. Za cholerę nie zdąży się zebrać. I jeszcze ten natręt, który nie zamierza chyba odejść. Niechętnie powlókł się do drzwi. Otworzył je i ujrzał Katrinę.
- Cześć Richie. Obudziłam cię? - spytała i zachichotała, zerkając na jego strój. A raczej jego brak. Stał przed nią w samych bokserkach. Nie wiedzieć czemu, zawstydził się lekko.
- W zasadzie tak. - myśl, idioto, błyśnij przed nią. - A co? Wpadłaś cukier pożyczyć?
- Nie słodzę. - ruszyła brwiami w znaczący sposób. - I po mąkę też nie przyszłam, zresztą nie sądzę, że ją masz. Leję i pomyślałam, że zamiast biegać i moknąć możemy po prostu pójść na basen.
Wizja Katriny w stroju kąpielowym była dla Richarda tak kusząca, że nie zastanawiał się ani chwili.
- Dasz mi chwilę?
- Jasne. - nie czekając na zaproszenie, przeszła obok niego i zaczęła zwiedzać jego mieszkanie. Zamknął drzwi, mruknął pod nosem:
- Czuj się jak u siebie. - i zniknął w łazience.
Gdy z niej wyszedł, doleciał do niego zapach kawy. No pięknie, Katrina nieźle sobie poczyna. Mógł się w sumie tego spodziewać.
Skierował się do kuchni i przyglądał się jej przez chwilę. Pasowała mu jej obecność tutaj, była taka naturalna. Nie zamierzał sprowadzać panienek do tego mieszkania, ale Katrina była inna. W jakimś sensie była wyzwaniem, a on uwielbiał wyzwania. Poza tym, choć chciał się z nią przespać, co było oczywiste, intrygowała go w zwykły, ludzki, niezwiązany z seksem sposób. Chciał ją poznać, dowiedzieć się, co jada na śniadanie...
- Ej przystojniaku. - zaśmiała się właśnie do niego. - Zrobiłam ci śniadanie, mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Jasne, że nie. - odwzajemnił jej uśmiech. - Może zjesz ze mną?
- Siadaj i nie gadaj. Ja już jadłam.
Wykonał jej polecenie. Upił łyka kawy. Cholera, idealna. Taka jaką lubi. Zajrzał do stojącej przed nim miseczki i znowu przeżył szok. Wybrała jego ulubione płatki i polała je jogurtem. Skąd wiedziała? Spojrzał na nią pytająco, wyglądała jak ucieleśnienie niewinności.
- Trafiłam w twoje gusta? - spytała ze swoim nieodłącznym uśmiechem.
- Tak, tylko jak?
- To nie było trudne. Nie masz w lodówce ani mleka, ani śmietanki, stąd wniosek, że pijesz niezabieloną kawę. Nie masz rozpuszczalnej, ani cappuccino, więc nie musiałam się zastanawiać nad rodzajem. Czemu z dwóch łyżeczek? Bo z jednej byłaby za słaba, a ty wyglądałeś jakbyś potrzebował czegoś na pobudzenie. Jedna łyżeczka cukru? Cukier w cukierniczce wyglądał na używany, a jako sportowiec nie możesz przesadzać z jego ilością. Co do jogurtu, to nie masz mleka, wszystkie jogurty mają ten sam smak, więc tu też nie było nic trudnego. Jeżeli chodzi o płatki, to wybrałam po prostu moje ulubione.
- To ma sens. - roześmiał się Freitag.
- Wiem. No to wcinaj.
Jadł i przyglądał się jej. Ona udawała, że tego nie widzi, ale w końcu nie wytrzymała.
- Będziesz łatwiej jak się mnie zapytasz. Sam i tak nie zgadniesz.
- Ok. - Richard oderwał od niej wzrok. - Ale jesteś pewna, że chcesz żebym pytał?
- Najwyżej nie odpowiem. - wzruszyła ramionami.
- Mieszkanie, motor... ja wiem ile to kosztuje. Bogaci rodzice?
- Nie mam rodziców.
- Przepra...
- Żyją, nie martw się. Po prostu się mnie wyparli jakiś czas temu. - uśmiechnęła się słabo.
- Czemu?
Katrina milczała.
- Ok, nie było pytania. Skąd w takim razie masz kasę?
- Od kochanków. - stwierdziła poważnie.
- Ilu ich masz? - Richie postanowił grać w jej grę.
- Nie więcej niż trzech jednocześnie.
- A nie masz aktualnie wolnego miejsca?
- Nie wiem czy jesteś w stanie sprostać moim wymaganiom. - zaśmiała się. - Najedzony? To idziemy.

- Daj mi poprowadzić. - powiedziała Katrina, gdy znaleźli się przy jego samochodzie.
Ona chyba oszalała. On ma jej dać kluczyki do swojej bmki? Zaskoczył sam siebie, gdy to zrobił. Dziwnie czuł się na siedzeniu pasażera. Nie wierzył ciągle, że to zrobił. Gdy Katrina ruszyła z piskiem opon, miał ochotę kogoś zamordować. Kogoś konkretnego. Katrinę.
Chyba wyczuła jego zdenerwowanie, bo wyjechała poza miasto i nie miała zamiaru zawracać. Wchodziła w zakręty w ostatniej chwili, ale mimo mokrego asfaltu, utrzymywała się na drodze bez najmniejszego problemu. Richie zaczął się rozluźniać, a ona wtedy zjechała na pobocze.
- Co robimy? - spytał.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Yyy... świetnie prowadzisz. Jak na kobietę.
- No właśnie, więc nie spinaj się. Nie zniszczę ci twojego skarbu. I tobie też nie stanie się krzywda. - zawróciła do miasta i nie odezwała się już słowem.

Na basenie Richard nie mógł ukryć rozczarowania, gdy wyszła z przebieralni w zabudowanym jednoczęściowym kostiumie. Zaśmiała się tylko na widok jego miny i wskoczyła do wody. A on stał w miejscu i przyglądał się jej nienagannej sylwetce, która przecinała taflę w równym rytmie. I już nawrót. Zastanawiał się, czy jest coś w czym ta dziewczyna nie jest świetna. Uśmiechnął się, gdy wynurzyła się z wody.
- Chodź tu, ścigamy się na osiemset.
I tak zrobili. Wyprzedziła go o długość ciała. Przepłynęła pod sznurkiem oddzielającym tory i stanęła przy nim, podskakując w wodzie.
- Czy jest coś, w czym mógłbym cię pokonać? - spytał markotnie Freitag.
- Myślę, że skaczesz lepiej niż ja. - uśmiechnęła się i musnęła wargami jego policzek. - Nie smutaj się.
- Buziak w policzek ma mnie rozweselić?
- To miejsce publiczne. - rzuciła kokieteryjnie Katrina i ochlapała go wodą. Chciała odpłynąć ale zdążył złapać ją w pół i przyciągnąć do siebie.
- No to się wkopałam. - zaśmiała się i oparła głowę o jego ramię. Zaczęła skubać ustami jego ucho, a on był tak zaskoczony, że rozluźnił uścisk, co błyskawicznie wykorzystała. Zanim się obejrzał była w połowie dystansu.
Pokręcił tylko głową. Katrina to niepoprawna wariatka. A on, próbując ją zdobyć, robi z siebie jeszcze większego wariata. Ale chyba warto, prawda?

2 komentarze:

  1. z każdykm kolejnym rozdziałem jestem coraz to bardziej zaskoczona i zaintrygowana. Ta historia jest po prostu wspaniała! Ciągle chce mi się śmiać, a jednocześnie jestem pod ogromnym wrażeniem. Katrina to jakaś dziewczyna nie z tej ziemi i widać, że Richard wciąż nie może oswoić się z faktem istnienia takiej kobiety. Łatwo mu z nią na pewno nie będzie. Zresztą ta ich cała znajomosć zaczęła się cudnie, a teraz robi się coraz to bardziej intrygująca. Podsumowując, nie mogę się wprost doczekać następnego rozdziału! Więc pisz szybciutko :D Pędzikiem ^^
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiechałam się cały czas od pierwszego zdania do ostatniego. I podoba mi się jak nie wiem co.
    Rzeczywiście, Richard robi z siebie małego wariata, ale to wcale niczemu nie szkodzi. Wręcz przeciwnie.
    Tylko Katrina mnie zaskoczyła tymi kochankami. Masakra ;)
    Ale ona tak na serio? I jestem pewna, że po jakimś czasie dla Freitaga znajdzie się wolny wakat. I to chyba jeden z jednego. ;p;p
    Pozdrawiam, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń